Tomasz Zimnol „Maszek”

2017 01 21

IMG_7674
Tomasz Zimnol „Maszek”
urodzony:
 18.01.1980r.
zamieszkały: Rybnik
klub: SNS Racing
maszyna: Suzuki LTR
dotychczasowe osiągnięcia:
* 2 Miejsce – Klasyfikacja Puchar Polski Enduro 2015 r.
* 3 Miejsce – Klasyfikacja Klubowa Enduro 2016r.

Podsumowanie Sezonu 2016r.

„Albo grubo, albo wcale” takim mottem kieruje się w swoich startach Tomasz Zimnol „Maszek” kolejny z opisywanych przez nas zawodników SNS Racing, którego dokonania pragniemy wam dzisiaj przedstawić.
Kto jak kto, ale Tomek stanowczo stosuje się do tego hasła i stanowczo nie można o nim powiedzieć, że jest zawodnikiem nudnym.
W zeszłym sezonie jego świetne wyniki przeplatane z różnymi przygodami pozwoliły osiągnąć mu prawdziwy sukces, czyli drugie miejsce w Pucharze Polski Enduro.
W roku 2016 Rybnicki zawodnik również podjął wyzwanie i w kolejnym sezonie Pucharu Polski Enduro pragnął dorównać tak wysoko zawieszonej poprzeczce.

Sezon jednak zaczął się dla tego sympatycznego zawodnika dość późno i do pierwszych zawodów Tomek ruszył niejako z marszu, gdyż quady po przed sezonowym serwisie dotarły dosłownie tydzień przed zawodami.
Brak możliwości przetestowania sprzętu nie zmartwił jednak przesadnie obu braci Zimnoli, gdyż mocniejsze maszyny miały być jeszcze bardziej konkurencyjne w stawce quadów napędzanych na jedną oś.
Dodatkowym atutem pierwszych w sezonie zawodów w Buczku miała być nieznana trasa, która wyrównywała szanse z lokalnymi zawodnikami.

Maszek ruszył z naprawdę dobrym tempem i po dwóch pętlach plasował się w zawodach tuż za podium.
Niestety kilkukrotne zawieszenie maszyny na kolejnej pętli nieco popsuło ten wynik i na koniec dnia Tomek stracił nieco w klasyfikacji.
To jednak nie był największy problem, gdyż Tomek po raz kolejny udowodnił, że w pełni zasługuje na miano „Rybickiego Dzwonnika”.
Podczas przejazdu bardzo szybką dojazdówką, Maszek chcąc uniknąć zderzenia z innym zawodnikiem, traci kontrolę nad maszyną i przy ponad 100km/h uderza z impetem w drzewo.
Całe szczęście, że tuż przed uderzeniem Rybnicki zawodnik zeskoczył z quada, ratując swoje zdrowie a być może życie, gdyż maszyna dosłownie zakleszczyła się pomiędzy drzewami.
Gdy już przy pomocy kibiców udało się wydostać rozbity sprzęt, poobijany Tomek ruszył do serwisu i chyba tylko siłą woli udało mu się dojechać do celu.
Od rana z pomocą wielu przyjaciół quadowej rodziny udało się doprowadzić Suzuki Tomka do stanu pozwalającego wyjechać na trasę i nie zmarnować wyniku.
O walce jednak nie było mowy, quad nie prowadził się dobrze, więc Rybnickiemu zawodnikowi pozostało oszczędzać maszynę i modlić się, aby wytrzymała cały dzień zmagań.
Sztuka ta na szczęście udała się i choć wynik nie był rewelacyjny, to cenne punkty zostały wywiezione.

Kolejne zawody, na jakich przyszło się ścigać zawodnikom klubu SNS Racing, położone były w pięknych plenerach Wałbrzyskich Gór Sowich.
Tu mocna stawka sprawiała, że o sukces w zawodach miało być niezwykle trudno, co dodatkowo motywowało Tomka Zimnola do walki.
Nasz zawodnik jednak jechał z mocnym postanowieniem, aby tym razem stabilnie i bez przygód dojechać do mety.
Cóż z tego skoro tego planu nie miała jego maszyna i już na pierwszym odcinku zaczęła przerywać.
Maszek szybko postanowił odpuścić pierwszy niemierzony przejazd, by wrócić do depo i wraz z mechanikiem usunąć usterkę, niestety jego Suzuki odmówiła posłuszeństwa całkowicie.
Quad, który na lince holowniczej dotarł do parku serwisowego, szybko został naprawiony, a Tomek powrócił na trasę, jednak straty czasowe były już nie do odrobienia.
Pomimo nie udanego początku nikt nie zamierzał się poddawać, gdyż do zgarnięcia zostały jeszcze punkty za dzień drugi.
I można rzec, Maszek przeżywa deja vu, gdyż już na początku drugiego dnia po raz kolejny pojawiają się kłopoty z elektryką w jego maszynie.
Na domiar złego quad wkrótce staje, tym razem w dalszej górzystej części trasy z kąd znacznie ciężej dostać się do serwisu.
Na szczęście z pomocą przybywa brat Tomka Marek, który dopycha własną maszyną uszkodzonego quada do serwisu, samemu ryzykując spóźnienie.
Operacja się udaje i zarówno Marek, jak i później Tomek Zimnolowie wracają do zmagań na trasie.
Niestety za ominięcie jednego z odcinków Maszek zostaje wykluczony z zawodów i pozostaje mu jechać jedynie dla czystej przyjemności.

To nie był jednak koniec pecha dla sympatycznego Rybniczanina, a dalsze wydarzenia zadecydowały o pozostałej części sezonu.
Wszystko to za sprawą jednego z treningów, na którym po raz kolejny wszyscy przekonaliśmy się, jak niebezpieczne są sporty motorowe.
Nieszczęśliwemu wypadkowi ulega Marek Zimnol, który na okrążeniu rozgrzewkowym wpada przy dużej prędkości na usypany przez kogoś wał ziemi.
Wypadek wygląda fatalnie, Marek kilkukrotnie roluje na oczach Tomka i choć ostatecznie wypadek kończy się znacznie lepiej, niż mogłoby się wydawać, to całe zdarzenie odciska piętno na Tomku.
W końcu nie ma nic cenniejszego nad rodzinę, więc nie można dziwić się decyzji Tomka o wstrzymaniu startów.
Tomek odpuścił zawody w Kaliszu Pomorskim, godząc się, że w tym sezonie nie uda się mu powtórzyć świetnego wyniku sprzed roku.

Na szczęście prawdziwa pasja i przyjemność, jaką Rybnicki zawodnik czerpie z zawodów, szybko wygrała i ku uciesze wszystkich Tomek pojawił się na liście startowej kolejnej rundy Enduro, która zawitała do nadmorskiego Malechowa.
Nie mając już presji o osiągnięcie wyniku, Maszek przyjechał po prostu dobrze się bawić, choć oczywiście łatwo skóry nie zamierzał sprzedać.
Niestety tuż po odbiorze technicznym jego Suzuki LTR zaczęła wydawać dziwne dźwięki z okolic skrzyni, chęć walki oraz pieniądze włożone w wyjazd sprawiły, że Tomek postanawia wystartować.
Już wkrótce okazuje się, że ten start to będzie prawdziwa przeprawa, podmokła trasa po potężnych ulewach zamienia się w prawdziwe piekło.
Tym większym przeżyciem było podróżowanie na maszynie, która tuż po starcie straciła pierwszy bieg, co sprawiało, że w tak ciężkim terenie, Tomek kilometr po kilometrze zarzynał sprzęgło.
Na szczęście zawodnicy quadów mimo rywalizacji pomagają sobie wzajemnie i na taką pomoc mógł też liczyć nasz zawodnik, dzięki czemu i dzięki swej wytrwałości ukończył pierwszy dzień rajdu.
Dalsza rywalizacja na uszkodzonym quadzie nie miała jednak sensu, wiec zawodnik SNS Racing musiał się ostatecznie wycofać.

Nie inaczej toczyła się rywalizacja podczas ostatniej rundy z cyklu Enduro, która przeniosła się z północy Polski do Nowego Sącza.
Tu Rybnicki zawodnik również szybko pożegnał się z zawodami z powodu łożyska koła, które nie wytrzymało trudów walki.
Jednak prawdziwa walka nie miała rozegrać się na trasie odcinka specjalnego a w strefie serwisowej.
Wszystko za sprawą Marka Zimnola, który po wypadku powrócił na trasy zawodów i jak brat tuż po starcie zakończył swój udział efektownym dzwonem.
Całe szczęście, że tym razem wyszedł z niego bez szwanku, jednak uszkodzona piasta i układ kierowniczy nie pozwalały na kontynuowanie wyścigu.
Widząc to i wiedząc, jak bardzo Markowi zależy na pierwszym po przerwie starcie, z pomocną dłonią przychodzi Tomek, który podczas gdy inni rywalizują na odcinkach, przekłada dobre części ze swojej maszyny.
Operacja się udaje i dzięki bratu drugiego dnia Marek startuje dalej, zdobywając na pocieszenie trzecie miejsce.

Na koniec sezonu Tomek wziął jeszcze udział w dwóch treningowych startach podczas zawodów Cross Country w Lipowczycach i Dąbrowie Górniczej.
Traktując starty treningowo i oszczędzając mocno nadwerężony po sezonie sprzęt, Rybnicki zawodnik nie liczył na spektakularne efekty.
Jednak kończąc odpowiednio na 7 i 5 miejscu w bardzo mocnej stawce zawodników pokazał, że gdy wszystko idzie po jego myśli, jest naprawdę szybki.
Tym pozytywnym akcentem zakończył również bardzo ciężki i wymagający sezon pełen awarii, wypadków i bezsilności związanej z nieukończonymi zawodami.
Niestety takie sytuacje są częścią tego sportu i choć rozumiemy jak ciężko podnieść się po tak nieudanym sezonie, to wierzymy, że wkrótce znowu będziemy mogli zobaczyć Tomka na trasie zawodów.

Kilka słów od fotografa:
Przez trzy lata z przyjemnością przyglądałem się kolejnym startom Tomka Zimnola.
To człowiek pełen pasji, radości i zaangażowania w ten trudny sport i co rzadko się zdarza, we wszystkim, co robi, jest szczery i prawdziwy bez zbędnego pozerstwa.
Jako że Tomek obchodził nie dawno urodziny, pragnę w imieniu całej redakcji, oprócz zdrowia szczęścia i pomyślności, życzyć tego, aby ta pasja zawsze dawała ci Tomku, wiele radości i satysfakcji w tym, co robisz.
Mamy również nadzieję, gdy wrócisz na trasy, w co nie wątpię i czemu wszyscy kibicujemy, szybko pojawią się dobre wyniki i kolejne tytuły.

Plany na przyszły sezon:

Niestety trudny sezon 2016 nadwerężył poważnie budżet Tomasza Zimnola, w związku z tym Rybniczanin podjął bardzo trudną decyzję o zawieszeniu startów w roku 2017.
Co prawda, Tomek pojawi się gościnnie na wybranych zawodach, jednak nie weźmie udziału w pełnym cyklu Pucharu Polski.

Ze smutkiem przyjęliśmy tę wiadomość i mamy nadzieje, że Tomek szybko znów uzbiera budżet na kolejne starty w pełnym sezonie Enduro.

Kilka słów od zawodnika:

Tomek jak zwykle nie zapomina o wszystkich tych, którzy wspierali go w kolejnych sezonach i na naszych łamach pragnie im serdecznie podziękować.
Przede wszystkim rodzicom, u których pomimo obaw o zdrowie synów zawsze znajduje wsparcie jak w tym trudnym sporcie, tak w życiu prywatnym.
Nie inaczej jest również z Bratem Markiem, na którego podczas trudów kolejnych startów zawsze może liczyć.
Podziękowania trafiają również do tych, którzy serdecznie mu kibicowali, czyli całemu Klubowi SNS Racing oraz najwierniejszemu kibicowi, który zawsze towarzyszy Tomkowi w startach, czyli Gosi Czyszczoń.
Na samym końcu Tomek przesyła podziękowania dla sponsorów i mechanika, czyli firm ATV Moto Serwis Bielsko-Biała, firmy EMCAR z Rybnika oraz naszej skromnej redakcji.

Maszek korzystając z okazji, pragnie zaprosić wszystkich miłośników tego pięknego sportu, którzy jedynie jako kibice obserwują zmagania na trasie.
Sam jako początkujący dostał wsparcie od innych zawodników i chciałby bardzo zachęcić każdego do spróbowania swoich sił na quadzie podczas kolejnego sezonu.
Rybnicki zawodnik nie obiecuje, że będzie łatwo natomiast radość, jaką daje jazda oraz satysfakcja po dojechaniu do mety jest tak wielka, że każdemu życzy, aby choć raz mógł spróbować tego doświadczenia.
Nasz fotograf Roland Hanke jest tego żywym dowodem, gdyż właśnie za sprawą Tomka miał przyjemność wystartowania w swoich pierwszych zawodach.
Dla tego wraz z Tomkiem serdecznie zapraszamy na tory w całej Polsce.

Zdjęcia z sezonu 2016r.
A tak Tomasz Zimnol radził sobie podczas zawodów.
Zdjęcia Roland Hanke.