Zimowy przekładaniec…. czyli gotowi, do startu…. start!!!

2018 03 18

I Wystartowali…. sezon imprez Cross Country możemy uznać za otwarty i choć łatwo nie było, to udało się organizatorom wystartować. I to jak !!!
Jednak od początku, pierwszy termin, który zaproponowali organizatorzy, nie był najbardziej udany. W tym samym terminie „Pani Zima” postanowiła przypomnieć nam, że jeszcze wciąż trwa i że pokaże nam swe niezbyt przyjemne oblicze. Jako że przy temperaturach sięgających grubo poniżej zera zawody bardziej przypominałyby zdobywanie Nanga Parbat zimą, czy innego tam Morskiego Oka zawody bacznie przełożono, lecz jedynie o tydzień.
I gdy wszyscy wykupowali ocieplacze na niektóre co bardziej narażone na zimno części ciała, pogoda po raz kolejny pokazał swe nieprzewidywalne oblicze. Po dłuższym okresie trzaskającego zimna przyszedł czas na wiosnę i w dniu zawodów temperatura wyskoczyła znacznie ponad 10 stopni. Zrobiło się tak ciepło, że pokazały się nawet osoby w krótkich rękawkach, ale o tym nie zamierzamy się rozwodzić.

Piękna pogoda i jak zwykle świetna, piknikowa atmosfera zawodów w Biskupicach sprawiła, że na starcie pojawiło się wielu zawodników. W szczególności ten stan tyczył się motocyklistów, których trzeba było podzielić na dwie grupy startowe, inaczej na dość krótkim torze, nadmiar jadących mogłoby spowodować sporo niebezpieczeństw.
Nie brakowało również quadowców, którzy przy natłoku motocykli czekali cierpliwie na swoją kolej w stawce. Wśród nich nie zabrakło naszych podopiecznych z klubu SNS Racing w składzie Marek Zimnol i Dawid Kawik wśród quadów K2 oraz Marcin Tasarz, Rafał Rodak i Łukasz Olczyk w klasie 4K, czyli quadów napędzanych na obie osie.

Dobrze znany naszym kibicom tor w Biskupicach nie był żadnym odkryciem. Piaskowa, kręta trasa położona w gęstym lesie jak zwykle stanowiła na prawdziwy test dla każdego zawodnika. Jej bardzo techniczna charakterystyka szybko pokazuje, kto przepracował zimę, trenując, a kto spędził ją na kanapie z gazowanym napojem, o którym zabrania nam wspominać ustawa o wychowaniu w trzeźwości w ręku.
My jak zwykle skupiamy się na maszynach czterokołowych więc i tym razem nie zamierzamy zmieniać tradycji, zaczynamy od zawodników SNS Racing.

Klasa 2K czyli kłady napędzane na jedną oś, gdzie pojawiło się dwóch naszych zawodników:

Dawid Kawik, który przyjechał do Biskupic, traktując start bardziej jako test nowej maszyny, z wielkim luzem podchodził do tego wydarzenia. Ubiegłoroczny zdobywca drugiego miejsca w Pucharze Polski Enduro nie liczył na cuda, ale każdy przejechany kilometr przed sezonem Enduro jest na wagę złota.
Dawid wystartował świetnie, plasując się początkowo w pierwszej piątce zawodników, co ważne, bo miejsc do wyprzedzania na torze jest niezwykle mało. Niestety Dawid szybko musiał odpuścić ten występ, gdyż w jego maszynie zaczął szwankować gaźnik.

Drugim z naszych zawodników był dawno niewidziany w stawce Marek Zimnol, który po pechowym ubiegłorocznym sezonie z wielką werwą przystąpił do zawodów. Cóż z tego skoro już na starcie Marek nie uniknął kłopotów, zblokowany przez inną maszyną Marek zgasił quada, na domiar złego zagrzebał się w grząskim piachu. Jenak nic to, w końcu walczy się do końca, wiec i Marek pojechał dalej, chcąc odrobić jak najwięcej strat. Mimo że do czołówki miał daleko jechał stabilnie i przyzwoicie odrabiając straty z okrążenia na okrążenie. Niestety i on musiał wycofać się z zawodów, w przeciwieństwie jednak do kolegi z teamu, jemu dalszą walkę pokrzyżowało drzewo. Niestety Rybniczanin postanowił po raz kolejny, przetestować wytrzymałość swojego sprzętu i organizmu, uderzając w twardą przeszkodę. Jako że Marek to nie minister Szyszko a drzewa na samo wspomnienie tego nazwiska nie pokładają się ze strachu, skończyło się na kilku siniakach i przestawionej ramie w Suzuki Marka co wykluczało go z walki.

Klasa 4K, czyli quady napędzane na obie osie, ty pojawiło się trzech naszych zawodników:

Marcin Tasarz:
Tego zawodnika przedstawiać nikomu nie trzeba. Marcin, który świetnie zna trasę Biskupickiej piaskowni, jak zwykle był postrzegany jako zawodnik, którego nie może zabraknąć na podium. Nie było w tym przesady jednak aby na nim stanąć, trzeba jeszcze w końcu dojechać do mety. Marcin jak zwykle jechał bardzo stabilnie, nie ryzykował przesadnie, ale jego jazdy stanowczo nie można nazwać wolną.
Ta stabilna jazda wystarczyła tym razem na 3 miejsce, którego serdecznie w tych ciężkich warunkach gratulujemy.

Kolejny do walki przystąpił Rafał Rodak, ten również dobrze wszystkim znany z tras Cross Country, jak i Enduro zawodnik przystąpił jednak do startu w słabszej dyspozycji. Rafał nie szykował się na wielką batalię, raczej chcąc spokojnie potrenować, wykorzystując piękną pogodę. Mimo słabszej dyspozycji jazdy Rafała stanowczo nie można było nazwać jako wolna. I choć jak twierdzi zawodnik, po leczeniu ubiegłorocznego złamania forma odbiega stanowczo, od tego, co było, to dobra jazda poskutkowała 4 miejscem w stawce.

Na końcu opisujemy świeżego zawodnika w klubie SNS Racing. Łukasza Olczyka który, mimo że w zeszłym roku pojawiał się w barwach klubowych, to w tym toku na nowej maszynie i zupełnie innej klasie, może być traktowany jako Świeżak. Łukaszowi nie szło najgorzej, z okrążenia na okrążenie rozkręcał się coraz bardziej, niestety jego maszyna nie wytrzymała trudów walki. Ukręcona półoś nie pozwoliła na dłuższe cieszenie się rywalizacją i Łukasz w połowie zawodów musiał zjechać z trasy.

Wyniki:

Klasa 2K:

1. Damian Rajczyk – Motochełmiec Wałbrzyh
2. Artur Szczebak – KM Cross Lublin
3. Dawid Hejnowski – NZ

Klasa 4K:

1. Adam Krysiak – MKS TRYB Częstochowa
2. Tomasz Borowiecki – MKS TRYB Czestochowa
3. Marcin Tasarz – Stowarzyszenie Nasza Szkoła (SNS Racing)

Rozpoczęcie sezonu uznajemy za bardzo udane, nie patrząc na to, czy spowodowały to zamknięte sklepy, czy wspaniała pogoda kibiców nie brakowało, walka należał do bardzo zaciętych, a tor w Biskupicach jak zwykle był świetnie przygotowany. Jedyny mankament, jaki my widzimy to po raz kolejny zbyt późne wystawienie quadowców przez organizatorów, dzięki czemu zawodnicy jechali praktycznie po zmroku. Zapewne ani im, ani kibicom się to nie spodobało, zważywszy, że tych drugich na ostatnim starcie zostało niewielu, a mało kto z zawodników posiadał dodatkowe oświetlenie. Mamy więc prośbę o nieco lepsze dopasowanie zawodów do warunków dziennych. A teraz zapraszamy na galerię zdjęć przygotowaną jak zwykle przez Rolanda Hanke.