W złocie, brązie i czerwieni… czli zapowiedź Rajdu Węgier

2021 10 30

W złocie, brązie i zieleni, tak właśnie przywitał nas wymalowany jesiennymi barwami Rajd Węgier w swej 3 odsłonie.
Trzeba przyznać, że Węgrzy wstrzelili się z rajdem w najpiękniejszy czas jesieni, co dodatkowo podkreśliło wspaniałe odcinki znajdujące się nad Tokajem.
Kto nie odpuścił sobie przedostatniej rundy Mistrzostw Europy, potwierdzi, że warto było przejechać każde kilometry, by zobaczyć to wspaniałe widowisko.

Rajd Mieliśmy już przyjemność odwiedzić, jeszcze przed pandemicznym szaleństwem i choć wtedy pogoda znacznie nas ograniczyła, to teraz cieszyliśmy się, wiedząc, że czeka nas niezwykle zacięta walka na ciekawych OS-ach.
Stanowczo nie można było narzekać na listę startową gdzie oprócz tak znanych nazwiska Jak Mikkelsen, Marczyk, Efren, Solans czy choćby Cais pojawili się Mads Ostberg i Nikolay Gryazin.
Nie zabrakło również lokalnych kierowców (Hercig, Csomos, Hadik, Turan), na swoim terenie to właśnie oni mieli ochotę popsuć nieco szyki europejskiej czołówki.

Zawodnicy mieli się ścigać, na w większości asfaltowych, górskich trasach położonych w okolicach Tokaju, zanim to jednak nastąpiło, czekał ich odcinek testowy i os 1 położony blisko bazy rajdu w Nyiregyhazie.
Shakedown na swoje konto zapisał Griazin jadący w swoim pewnym i bezkompromisowym stylu, z dobrej strony pokazali się również Miko Marczyk i Norbert Hercig nie przekraczając sekundy straty za Griazinem.
Bardzo podobnie klasyfikacja ułożyła się na pierwszym odcinku specjalnym rozgrywanym na torze gokartowym Rabocsring, tu  zmiana zaszła jedynie na trzecim miejscu, na które wbił się kierowca z Hiszpanii Efren Llarena.
Trzeba przyznać, że nocna próba, choć bardzo krótka, stanowiła bardzo ciekawy punkt programu, Węgrzy jak co roku przygotowali na torze sztuczną hopkę, i przejazd przez podświetlaną kurtynę wodną.
To zadziwiające, ale takie w sumie proste rzeczy plus oświetlony tor, muzyka, prawdopodobnie niezły spiker (bo węgierskiego języka ni w ząb nie znamy) a impreza zrobiła naprawdę fajne wrażenie.

Wróćmy jednak do rywalizacji a tu po bardzo krótkiej nocy, czekał już drugi niezwykle wymagający dzień zmagań.
By nieco uzmysłowić wam, co czekało na zawodników pragniemy przypomnieć wściekłość Alexeya Lukyanuka, który w pierwszej edycji to właśnie na tym rajdzie przegrał tytuł Mistrza Europy, łapiąc 2 kapcie na przedostatnim odcinku.
I choć warunki panujące w tamtej rundzie były znacząco inne, to specyfika rajdu się nie zmieniła i szybkie zasyfione i nierówne odcinki, pozostały bez zmian a w tym roku, miały być dodatkowo, mega szybkie.

I już na początku wyszła kolejna niechlubna specyfika rajdu, czyli problem z niesfornymi kibicami, dzięki którym już pierwszy oes opóźniony został o 20 min.
Niestety z biegiem rajdu opóźnienie tylko się powiększało, by na koniec pierwszej pętli sięgnąć 40 min i tego spóźnienie nie udało się skompensować do końca dnia.
Trzeba jednak przyznać, dodatkowe spóźnienia oprócz kibiców miały też inne powody, choćby pożar Renault Clio rally 5 załogi Bergounhe/Descharne na odcinku nr 2, gdzie płonące auto musieli gasić strażacy.
Na domiar złego, problem z kibicami, zaczął być coraz bardziej uciążliwy, zwłaszcza na bardzo szybkiej próbie Mad biegnącej przez przepiękne winnice.
Do kibiców apelowali jak lokalni kierowcy Norbert Hercig tak ich zagraniczni koledzy Cais, Ostbeg czy Bonato, którzy często nazywali rzeczy po imieniu, jeden błąd może sprawić, że ktoś zginie.

Na odcinkach i bez niesfornych kibiców wiele się działo, Mads Ostberg zaliczył ratowanie przy 180km/h łapiąc pobocze na wyjściu z zakrętu i lądując w rowie, na szczęście udało się pojechać dalej.
Niezwykle pechowy start zaliczył Nil Solans, jadący nowym Hyundaiem I20 Rally 2 najpierw nie dotarł na pierwszy odcinek, by drugiego dnia wycofać się ostatecznie z powodu technicznych problemów.
Jak problemy wieku dziecięcego Hyundaia są w miarę zrozumiałe tak awaria przewodu zasilania turbo Mikkelsena to dość nietypowa usterka i w pierwszej pętli skutecznie ograniczyła jego tempo.
Najwięcej działo się na wspomnianym oesie Mad, przebiegający po betonowych płytach pośród winnic stał się prawdziwym katem dla opon.
Największym pechowcem stał się Umberto Scandola w Hyundaiu I20, załoga złapała dwa kapcie „na raz” co przy kapciu na wcześniejszym odcinku oznaczało brak możliwości dojechania do serwisu i wycofanie załogi.
Nikolay Gryazin miał przygodę na szczęście okupioną jedynie stratę czasową, największą przygodę zaliczył natomiast Mikko Marczyk, Polak wleciał na grube podbicie tuż za startem i odcinek musiał kończyć z napędem na przednie koła.
Nasza załoga spadła z 4 na 9 miejsce a mechanicy mieli sporo pracy, gdyż do wymiany były obie półosie i tylny dyfer. Mechanicy spisali się na medal i Mikko pojawił się na starcie drugiej pętli.

Tymczasem w rajdzie od początku dominować zaczął Griazin wygrywając dwa pierwsze odcinki i choć na trzecim miał ratowanie a odcinek wygrał Hercig to jednak Rosjanin pozostał liderem
Jednak to nie Herciga mógł obawiać się Griazin, za jego plecami czyhali bowiem dobrze znany nam Erik Cais i lokalny driver Miklos Csomos.
Cais skarżył się na ustawienia auta i na pierwszej pętli notował czasy w okolicach trzeciego miejsca, ostatecznie kończąc pierwszą pętlę na drugim miejscu.
Wizyta w serwisie znacznie poprawiła sytuację i już na pierwszym odcinku drugiej pętli Czeska załoga zdetronizowała lidera.
Wszystko to jednak na darmo, gdyż już na kolejnym odcinku, Czescy zawodnicy łapią kapcia, spadając na 10 pozycję, bardzo podobnie dzień zakończył Miklos Csomos.

Roszady zatem trwały nadal a na drugie miejsce awansował Norbert Hercig, który kończył dzień za Nikolayem Griazinem ze stratą ponad 25 sekund.
Na trzecim miejscu dzień zakończył Mads Ostberg, Norweg odrabiając straty z rana w pięknym stylu, wygrał dwa ostatnie odcinki pętli i zaliczył spory awans.
Czwarty był kolejny z lokalnych kierowców Andras Hadik a piąty nasz Mikko Marczyk, odrabiający straty Polak odrobił 4 pozycje a błąd Lareny, który zainkasował 10s, umożliwił mu przejście o jeszcze jedną pozycję.

Ostatni trzeci dzień rajdu, przyniósł kolejne zmiany i kolejne dość zaskakujące sytuacje, jakie obfitowały w rajdzie a rozegrały się one na 7 OSach, przygotowanych ostatniego dnia.
O dziwo pierwszy odcinek wystartował bez przeszkód, jednak już wkrótce okazało się, że przyniesie on zdarzenia, które zaciążą na całym rajdzie.
Zacznijmy od tego, że już na pierwszym niedzielnym OSie wypadek miał Norbert Hercig, zajmujący drugie miejsce Węgier, popełnia duży błąd, ze zbyt durzą prędkością, wjeżdża w leśną partię zakrętów i z pełnym impetem uderza w skarpę.
Uderzenie było porządne i choć nie wyglądało spektakularnie to strzał „na raz” przyniósł efekty w postaci połamanych żeber u pilota Ramona Ferencza.
Ruszyła więc procedura wypadkowa i tu organizator popełnia fatalny błąd, nie przerywa odcinka a tuż przed zawodnika, wpuszcza na trasę karetki.
Oj sporo gorzkich słów musiało paść w aucie Yoanna Bonato, który dogonił na odcinku ambulanse, na mecie Bonato skomentował, że to jakiś kiepski żart, jednak próbując żartować, nie krył zirytowania z zaistniałej sytuacji.

Tymczasem na kolejnej próbie (opóźnionym o 60 min) Fony, talentem zabłysnął Mikko Marczyk, wygrywając ten OS. Ta bardzo szybka, nierówna, śliska, przypominająca nieco trasę wyścigu górskiego, próba przypadła mu raczej do gustu, gdyż na trzy przejazdy nie oddał zwycięstwa nikomu.
Z problemami jechał Mikkelsen, który miał przygodę w tym samym miejscu co Hercig, jednak w jego przypadku kontakt ze skarpą, skończył się uszkodzeniem mocowania amortyzatora i spadek z 5 na 7 miejsce.
Mikkelsen mając już prawie w kieszeni, tytuł Mistrza Europy a mając małe szanse na sukces w rajdzie, jechał relaksacyjnie, gdyż nawet 11 miejsce dawało mu wymarzony tytuł.
Na odcinkach ciosy między sobą wymieniali Gryazin, Ostberg i Marczyk a świetnym tempem zabłysnął wspomniany Francuz Yoanna Bonato wykręcając kilka czasów na podium.
Stratę za to zaliczył Andreas Hadik, który najpierw musiał uznać wyższość Ostberga, a następnie na ostatnim OS-ie, po zaciętej walce przeskoczył go Mikko Marczyk, zdobywając najniższe miejsce podium.

I tak moglibyśmy zakończyć tę relację, gdyż na metę zawodnicy wjechali w kolejności Nikolay Gryazin, Mads Ostberg i Mikołaj Marczyk jednak, jak się okazało, to nie był koniec zaskakujących informacji w tym rajdzie.
Sędziowie przyznali bowiem karę 15 minut dla załogi Gryazin / Aleksandrov za nie zatrzymanie się podczas wypadku Herciga i choć zadziwiające jest to, że sędziowie czekali z decyzją tak długo, to fakty są faktami.
Szare Polo GTI R5 przemknęło, koło rozbitej Skody Herciga, pomimo wyraźnych sygnałów do zatrzymania jednego z safeciarzy, oraz tego, że kierowca nie miał znaku OK a pilot poszkodowany w zdarzeniu, wciąż znajdował się w aucie.
Dlaczego tak się stało? Nie wiemy, natomiast klasyfikacja rajdu po nałożonej karze wyglądała następująco:

1. Mads Østberg / Torstein Eriksen – 1:38:43 Citroën C3 Rally2
2. Mikołaj Marczyk / Szymon Gospodarczyk – 1:39:05 Fabia Rally2 Evo
3. András Hadik / Krisztián Kertész – 1:39:09 Ford Fiesta Rally2

I w ten oto sposób Miko Marczyk, wygrywa dzień w ERC, Mads Østberg wygrywa rajd a Andreas Mikkelsen staje się Mistrzem Europy 2021r.
My zapraszamy na bardzo obfitą w zdjęcia relację naszego fotografa Rolanda Hanke.