Rajd Śląska… Polska – Finlandia 0:2

2020 09 13

Rajdowe widowisko Mistrzostw Polski powraca po miesiącu przerwy, tym razem biorąc jako arenę zmagań nasze wspaniałe Śląskie ziemie.
Tak więc po raz kolejny Stadion Śląski w Chorzowie ugościł uczestników tego pięknego sportu, jak i pomimo covidowych ograniczeń wielu kibiców.
To jednak nie w okolicach stadionu miała toczyć się rywalizacja, organizatorzy bowiem przygotowali trzy odcinki w okolicach Żor, Jastrzębia i Pszczyny.
Łącznie 7 prób na odcinkach Jastrzębie, Warszowice i Miedźna i tylko jeden dzień zmagań gwarantowały niezwykłe emocje.
W końcu najmniejszy błąd na odcinku i strata z tym związana była praktycznie nie do odrobienia, a silna stawka sprawiała, że „wożenia się” po odcinkach raczej nie będzie.
Jeśli przy stawce jesteśmy, to oczywiście na jej czele było dwóch prowadzących w tabeli zawodników Jari Huttunen i Grzegorz Grzyb będących w jednakowej sytuacji.
Obaj bowiem na rajdzie Śląska bardzo nikłym doświadczeniem OS-owm. Grzegorz Grzyb jak ognia dotąd unikał tego rajdu a jedyny odcinek jak ostatni raz jechał w 2015r, jeszcze podczas rajdu Wisły to OS Jastrzębie, który rozgrywany był w znacznie zmienionej konfiguracji.
Co dopiero powiedzieć może Jari Huttunen, który w przeciwieństwie do Rajdu Rzeszowskiego nie zna ani kilometra Śląskiego asfaltu.
W innej sytuacji był Tomasz Kasperczyk, to on wygrał poprzednie dwie edycje rajdu, a niepowodzenie w rajdzie Rzeszowskim sprawiało, że był on podwójnie zmotywowany do świetnego wyniku.
Oczywiście Chrapkę na zwycięstwo miało wielu zawodników Choćby będący w świetnej dyspozycji Marcin Słobodzian i Łukasz Byśkiniewicz, dorównać czołówce z pewnością chcieli bardzo stabilnie jeżdżący bracia Kotarbowie.
Nie inaczej było w przypadku Kacpra Wróblewskiego, on na swe rodzimej ziemi zaprezentował nową maszynę, zamieniając swoje Polo GTI R5 na Skodę Fabię R5 EVO 2.
Wszyscy zastanawiali się więc czy na świetnie znanych odcinkach i z nowym samochodem, Kacper poprawi wynik z pechowej pierwszej eliminacji RSMP.
Swój pazur mógł pokazać również jeden z młodszych zawodników w autach R5…. Chwitczuk, Nowak, Stec oraz powracający do rajdów Daniel Chwist mieli szanse zaznaczyć się w znacznie bardziej doświadczonym towarzystwie.
Jeśli dodać do tego świetną stawkę w klasie Open N oraz wśród aut napędzanych na jedną oś, kibice mogli liczyć na za ciętą walkę od początku do końca krótkiego rajdu.

Sobotni poranek przywitał wszystkich wspaniałym słońcem, jednak ziemia przy gruncie była wilgotna, dobór opon miał więc tu olbrzymie znaczenie, w końcu na pierwszej pętli zawodnicy przejeżdżali 60% rajdu.
Pierwszy OS-Miedźna padł łupem Grzegorza Grzyba, tuż za nim uplasowały się trzy Hyundaie, lecz nie przewodził nim Huttunen, Jako drugi dojechał Słobodzian potwierdzając swe umiejętności.
Trzeci był Huttunen czwarty Byśkiniewicz a pierwszą piątkę zamykał Kasperczyk. Pierwszy OS z awarią rozpoczął Wróblewkski co nie przeszkodziło w zajęciu siódmego miejsca.
Genialnym startem popisał się Jacek Jurecki, pokonując Fiestą Proto większość aut R5 i zajmując 6 miejsce, niewiele gorzej pojechał Wojciech Chuchała, który również Proto wbił się do pierwszej dziesiątki.
Os Jastrzębie to już popis Huttunena, który zdeklasował rywali i wbił się na czoło stawki, tuż za nim świetnie jadący Byśki I Grzegorz Grzyb.
Tuż przed metą odcinka do rowu wylatuje Słobodzian, auto uderza w błotniste pobocze i tak pozostaje, zakopane auto i mała ilość kibiców w tym miejscu sprawia, że auta przez ponad 3 minuty nie udaje się wykopać.
Gdy już to następuje auto bez problemu dojeżdża do mety z kosmetycznymi uszkodzeniami jednak długi postój niweczy dobry wynik Marcina Słobodziana.
Szczęścia nie ma również Kacper Wróblewski na odcinku łapie kapcia demoluje błotnik i również niweczy szansę na poprawę wyniku.
OS 3 i 4 w klasyfikacji wyglądały identycznie, Grzyb, Huttunen, Kasperczyk co pozwoliło Grzybowi objąć prowadzenie po pierwszej pętli a Kasperczykowi wskoczyć na trzecie miejsce.
Genialną wręcz jazdą popisywał się Jacek Jurecki, jego „Proto” frunęło po odcinkach a efektem tego było 6 miejsce w klasyfikacji generalnej, niewiele gorzej radził sobie Wojtek Chuchała i Bracia Szejowie zamykając pierwszą dziesiątkę.

Druga pętla to atak Jarego Huttunena, Fin wygrał wszystkie 3 odcinki specjalne oczywiście spychając Grzegorza Grzyba na drugie miejsce i inkasując komplet punktów za zwycięstwo i Power Stage.
Trzeci Tomasz Kasperczyk z Damianem Sytym jechali równo i szybko, notując czasy w pierwszej piątce i pilnując przewagi nad czwartym Łukaszem Byśkiniewiczem, najniższe miejsce na podium dało upragnione punkty i mamy nadzieję wiele radości.
Byśkiniewicz z Cieślarem jechali swoje, było szybko, ale do czołówki nieco zabrakło, tak czy siak 4 miejsce to dobry wynik a na osłodę miejsca poza podium, pozostało wskoczenie na podium w klasyfikacji RSMP.
Wyraźnie zaznaczyli się za to wielcy pechowcy Wróblewski 2 razy zanotował czas w pierwszej trójce zdobywając punkty za 3 miejsce na Power Stage, Słobodzian raz wbił się do trójki, lecz poza tym zostawał tuż za nią.
Oczywiście ich wyniki były tylko miłym akcentem, gdyż nie było mowy o zanotowanie dobrego wyniku w tym rajdzie.
Miejsce piąte zanotowali Bracia Łukasz i Tomasz Kotarbowie, ich występ był dobry stałe tempo dało im pewny wynik i kolejne punkty, jednak minuta straty do czołówki nie jest powodem do jakiegoś szczególnego zachwytu.
No i dochodzimy do miejsca 6, a to utrzymał po wspaniałej walce Jacek Jurecki z Michałem Trelą, wygrywając swym proto klasę Open N.
Jesteśmy pełni podziwu dla tej załogi, na odcinkach jechali szybko i pewnie a stałe miejsca w pierwszej dziesiątce dały rewelacyjny rezultat, my bijemy brawo.
Siódmą załogą rajdu okazali się Jarosław Kołtun z Ireneuszem Pleskotem, zawodnik nowiutkiej Fiesty drugiej generacji podróżował stabilnie notując czasy w ogonie pierwszej dziesiątki i choć wynik był niezły to 2 minuty straty do czołówki nie zostawiało złudzeń co do możliwości zawodnika.
Niewiele lepiej na odcinkach zaprezentował się Daniel Chwist, dysponujący Polo GTI R5 po Wróblewskim zawodnik nie popisywał się na odcinkach jechał swoje, bez błędów a wynik był przyzwoity.
Ostatnie dwa miejsca należały do kolejnych kierowców Open N, już na pierwszym odcinku drugiej pętli Jarosławowi Szeja udało się przeskoczyć Wojtka Chuchałe i utrzymać ten wynik do mety i zdobyć cenne punkty za drugie miejsce w swojej klasie.
Wszyscy kierowcy z czołówki Open N zaprezentowali wspaniały poziom, pokonując sporo aut R5 i udowadniając wszystkim jedno, że czasy wożenia się N-Ką po odcinkach się skończyły i na dobry wynik w tej klasie trzeba będzie mocno zapracować.

Wśród aut napędzanych na jedną oś czekała nie lada niespodzianka, gdyż na czele znajdowało się auto z klasycznym tylnym napędem, czyli BMW M3 załogi Lesiak / Biernot.
Załoga znana z Mistrzostw Śląska i zaciętej walki swoją Hondą po przesiadce do BMW pokazała prawdziwy pazur, auto po odcinkach poruszało się jak przystało na sprzęt z tylnym napędem.
Aż się oko cieszyło, gdy kierowca wrzucał samochód w kolejne partie zakrętów i co najważniejsze miało to też odzwierciedlenie w wynikach, gdyż okazał się najszybszą „ośką” w rajdzie.
Wśród aut z przednim napędem toczyła się zacięta walka, mocno rajd zaczął Maciej Lubiak i wraz z Tomaszem Borko zjeżdżali po pierwszej pętli w rolach liderów.
Niestety na pierwszym odcinku drugiej pętli Lubiak zanotował sporą stratę, spadając na drugie miejsce między Błażeja Gazdę a Radka Type.
Na szczęście Maciej Lubiak w „ośce” czuje się jak ryba w wodzie, na ostatnim odcinku rzutem na taśmę przeskoczył rywali wygrywając swoją klasę.

Rajd upłynął we wspaniałej atmosferze, przepiękny słoneczny koniec lata, zacięta rywalizacja i ilość kibiców, której dawno nie widziało się na odcinkach!!!
Jeśli pomyśleć, że rajd mógł się nie odbyć i że miał przebiegać on bez kibiców możemy mówić o niesamowitym sukcesie całej imprezy.
My gratulujemy wszystkim zwycięzcą, tym którym się nie udało, organizatorom, ale przede wszystkim rajdom, gdyż widać było, że coś się ruszyło….
Wreszcie wśród załóg było syto, była zacięta rywalizacja, co jak widać przyciągnęło kibiców nie tylko z naszego pięknego regionu.

Mamy nadzieję, że organizatorzy pójdą za ciosem i gdy pandemia się skończy może zorganizują dwudniową imprezę lub choć powrócą do wieczornych OS-ów w centrum Mikołowa i Chorzowa, bo tego strasznie nam brakowało.

1. Jari Huttunen/Mikko Lukka 52:30,5
2. Grzegorz Grzyb/Michał Poradzisz + 7,3 s
3. Tomasz Kasperczyk/Damian Syty + 32,3 s

A teraz zapraszamy na relację zdjęciową przygotowaną dla was przez Rolanda Hanke.