Orlen 79. Rajd Polski…Młodość kontra Doświadczenie.

2023 06 03

Nie minął jeszcze rok, a już mogliśmy się cieszyć naszą flagową imprezą motorsportową, jaką jest Rajd Polski, Cieszyć też mogła, naprawdę wspaniała stawką Mistrzostw Europy, jaka zawitała do Mikołajek. Nowy termin, choć z początku nieco kontrowersyjny, okazał się strzałem w dziesiątkę. Wiosna na mazurach, bywa bowiem często kapryśna i chłodna, jednak włodarze PZM chyba dobrze „rzykali” w kościele, gdyż po kilku zimnych i mokrych tygodniach pogoda zrobiła wszystkim niespodziankę, rozgrzewając dodatkowo rajdową atmosferę. 
Organizatorzy spisali się również przy sporządzaniu trasy, sobotnie odcinki stanowiły dobrze znaną partię, zlokalizowaną blisko Rosyjskiej granicy. Świętajno, Markowskie czy Wieliczki powinien znać każdy, kto częściej gościł na Rajdzie Polski. Niedzielne odcinki natomiast powędrowały tym razem aż pod Olsztyn i o ile OS Mikołajki czy Mrągowo nie stanowił wyzwania, tak dwie pierwsze próby były całkowicie nowe.

Jak już wspomnieliśmy stawka zawodników, jaka zgromadziła się na starcie, należała do naprawdę imponującej. Zaczynając od stawki byłych zawodników WRC Paddona czy Ostberga, poprzez dobrze znanych zawodników, takich jak Cais, Kristensson, Mares, Llarena, Tempestini, Haikkila i wieloma innymi. To zacne grono uzupełniali „nasi” zawodnicy, wśród których nie zabrakło Mikko Marczyka, Grzegorza Grzyba, Sylwestra Płachetki czy Łukasza Byśkiniewicza, a także młodych Matulki i Parysa. Oni startowali wraz z całą stawką ERC natomiast na końcu stawki można było zobaczyć choćby braci Szejów, Kotarbów i pozostałą stawkę RSMP

Raj jak to w Mistrzostwach Europy rozpoczynał odcinek kwalifikacyjny, który na rajdzie szutrowym ma bardzo istotne znaczenie. Wyniki tego odcinka (dla tych którzy nie wiedzą) dają możliwość wyboru miejsc, z jakich startować będą zawodnicy dnia następnego. I tak zwycięzca tego odcinka ma dogodność wyboru sprzyjającej mu pozycji, a 15-sty zawodnik (ostatni) prawdopodobnie będzie „odkurzał trasy” czyli czyścił z luźnego piasku o mniejszej przyczepności, tracąc czas.
Zwycięzcą odcinka kwalifikacyjnego został Mikołaj Marczyk i to on jako pierwszy wybierał pozycję na ceremonii startu.

Rajd oczywiście rozpoczynał odcinek na Arenie Mikołajki i tu również zwycięzcą został Marczyk, obejmując pozycję lidera po pierwszym dniu zmagań. Tuż za nim był Paddon I Cais jednak prawdziwe ściganie miało się dopiero zacząć.

Pierwszą sobotnią pętlę od mocnego uderzenia zaczęli Paddon i Sesks, obaj zawodnicy wymieniali się na listach wygranych odcinków i widać było, że to oni nadadzą tempo całym zawodom. Po pierwszym dniu Sesks zajmował pierwszą lokatę a Paddon ze stratą zaledwie 8.2 sekundy.
W tą walkę bardzo chciał włączyć się Mikko Marczyk jednak drobny błąd i 20 sekund stracone na cofaniu skutecznie ostudziły jego zapędy.
Jedno drugie miejsce i da razy trzecie w sobotę to zbyt mało, by liczyć się w tak doborowej stawce, jednak wystarczająco by po pierwszym dniu zajmować miejsce na najniższym stopniu podium. Do walki próbowali włączyć się również Joshua McErlan i Mads Ostberg jednak dyspozycja dnia i nierówne tempo starczyło im jedynie na kolejno, czwarte i piąte miejsce po pierwszym dniu. Z dobrej strony pokazał się Simone Tempestini i Andrea Mabellini, jednak brak konsekwencji skutkował odpowiednio 9 i 7 miejscem w stawce.
Rajd za to zaczął przynosić żniwa jeśli chodzi o wypadnięcia z trasy, już w kwalifikacjach odpadł Rafał Kwiatkowski, spóźniony skręt zaowocował uderzeniem w drzewo i bardzo spektakularną rolką i koniec rajdu.  Pięknego Dzwona zaliczyli Bogdan Cuzma i Ilka Minor, załoga po skoku na krzywej hopie z pełnym impetem zaatakowała czołowo banot, ograniczający możliwość prostowania skoku. Niestety zderzenie z belą słomy nie należało do przyjemnych, i choć nikomu nie się nie stało, to zniszczenia nie były małe, a auto nie wróciło już na trasę rajdu. Z rajdem pożegnał się również ubiegłoroczny Mistrz polski Tom Kristensson, który najpierw urwał dźwignię zmiany biegów, a następnie uszkodził zawieszenie, kończąc rajd na poboczu. Z rajdem szybko pożegnali się również bracia i to jak Kotarbowie tak Szejowie, zaliczając przygody na trasie jednak Szejom udało się powrócić dnia następnego. Wielkiego pecha miał węgierski kierowca Martin Laszlo na ostatnie pętli, jadąc na kapciu, wpadli w poślizg na wjeździe w przewężenie z kilku drzew i tam już zostali. 

Drugi dzień rajdu nie wniósł niczego nowego, choć na nudy nie można było narzekać. Panowie Sesks i Paddon wymieniali między sobą ciosy, nie dopuszczając, aby ktokolwiek zbliżył się do nich za blisko.
Mikołaj Marczyk trzymał cały czas trzecie miejsce, ale nie mógł czuć się bezpiecznie, tym bardziej że Mads Ostberg i mistrz w Finlandii Mikko Heikkila znacznie przyspieszyli.
Zawodnik Orlen teamu jednak dzielnie się bronił, choć po wygranym przez Madsa Ostberga power stagea przewaga Marczyka stopniała zaledwie do 8 sekund.

Mikołajowi Marczykowi z Szymonem Gospodarczykiem, może nie udało się powtórzyć zeszłorocznego sukcesu, ale trzeba przyznać, że trzecie miejsce w tak doborowej stawce nie stanowi dla nich ujmy na honorze
Mads Ostberg również nie powinien wstydzić się swojego miejsca, naciskany przez Heikkile, zdołał obronić pewne punkty, a także dorzucić komplet punktów za wygrany power stage, dzięki czemu ma świetną pozycję w walce o Mistrzostwo Europy
Na szóstym miejscu z dużym szczęściem rajd zakończył Mathieu Franceschi z Francji.
Jego szczęście polegało na pechu Johua McElean, który przez długi czas bił się o czwarte miejsce w Rajdzie z Ostbergiem, niestety na pierwszym odcinku drugiej pętli ostatniego dnia, zaliczył obrót i spadł w klasyfikacji.
Szkoda, gdyż przez większość rajdu, jechał świetnym tempem, pokazując się naprawdę z dobrej strony. Dla nas było to największe zaskoczenie tego rajdu i chcemy to wyraźnie podkreślić…. brawo.
Czołową dziesiątkę zamykali Simone Tempestini, Czech Erik Cais i zeszłoroczny mistrz Europy Efren Llarena.
Tempestini zaznaczył swoją obecność i nawet widniał przez moment na 3 miejscu klasyfikacji generalnej, jednak później było już znacznie gorzej, a skończyło się z 8 pozycją. Cais Miał trzymał się jak rzep dziesiątego miejsca i dopiero w końcówce przyśpieszył, przeskakując oczko wyżej, mamy nadzieję, że to tylko chwilowa zadyszka przy przeskoku na szutrowe OSy, o które w Czechach nie łatwo. Cicho kibicujemy Erikowi i trzymamy kciuki, aby poprawił wyniki.
Jeszcze gorzej radził sobie obecny Mistrz Europy Efren Llarena, nasze rodzime odcinki ewidentnie mu nie leżą i nie umiał znaleźć tempa godnego swojego tytułu.

Europejska stawka bardzo szybko zweryfikowała również polską śmietankę rajdów. Niestety poza dobrym wynikiem Mikołaja Marczyka nasi czołowi zawodnicy, nie mieli najmniejszego podejścia do Europejskiej stawki. Najlepszy w tym gronie Grzegorz Grzyb, ukończył rajd na miejscu czternastym, nie mogąc przebić się w wynikach ponad pierwszą dziesiątkę, no chyba, że liczyć w to Arenę w Mikołajkach.

Dalej było już tylko gorzej i panowie Byśkiniewicz, Płachytka czy Kołtun zamykali stawkę Rally2, i choć to smutne, że musimy to napisać, ale wożąc się po odcinkach.
Oczywiście, zbierając punkty do RSMP walka z zawodnikami ERC nie jest priorytetem, jednak to smutne, że mając w kalendarzu dwa, w porywach trzy rundy szutrowe i znając dobrze specyfikę rajdu, odstaje się od stawki innych zawodników aż tak bardzo.

Nie chcąc kończyć tak smutnym akcentem, możemy powiedzieć, tyle że rajd, zorganizowany na, jak zwykle świetnym poziomie szczęśliwie dobiegł końca. 
Puchary i punkty rozdane, konfetti posprzątane a my dziękując za niezwykle udany rajd, czekamy już na kolejną edycję.
A teraz coś dla oczu, czyli bardzo obszerna relacja w  obiektywie Rolanda Hanke.