Niezwyciężony… czyli Kopecky zdobywa Barumkę!!!

2019 08 24

Nadszedł nam kres wakacji więc pora na najważniejszą imprezę rajdową u naszych południowych sąsiadów Rajd Barum. Ten niezwykle specyficzny rajd po raz kolejny stał się rundą mistrzostw starego kontynentu ERC. Jego odmienność stanowią oczywiście bardzo wąskie, szybkie i podchwytliwe odcinki specjalne, na których nie brakuje sporych ilości syfu, niespodzianek w postaci wystających korzeni i zniszczonego asfaltu. Nawet Jan Kopecky pytany przez organizatora czy wolałby, aby odcinki były mokre, czy suche, odpowiedział, że albo by były mokre, albo by były suche, gdyż jeśli warunki będą zmienne, to i tak ciężki rajd może potoczyć się dość nieprzewidywalnie. A na brak chętnych do walki o najwyższe pozycje nie brakowało, oczywiście na starcie nie zabrakło czołówki Mistrzostw Europy, nazwisk takich jak Lukyanuk, Habaj, Ingram, Mares czy Gryazin nie trzeba nikomu przedstawiać. Oczywiście wśród najlepszych nie mogło zabraknąć Jana Kopeckiego, który na Barumce wsiadł do najnowszej Skody Fabii R5 EVO. W olbrzymiej stawce rajdu nie zabrakło oczywiście Polaków, oprócz wspomnianego Łukasza Habaja swoje umiejętności zaprezentować miał Mikołaj Marczyk, kierowca Skoda Polska Motorsport jechał co prawda, by zdobywać doświadczenie, ale każdy polski kibic liczył, że Miko pokaże pazur na poszczególnych odcinkach. W czołówce nie zabrakło oczywiście Dariusza Polońskiego w Abarthcie 124 oraz Jana Chmielewskiego w Peugeocie i Żarłoka w Oplu Adamie jadących poza

Mistrzostwami Europy.
Zapowiedź rywalizacji stanowił odcinek kwalifikacyjny, który zasadniczo przebiegał dość spokojnie i skończył się bez olbrzymich niespodzianek. Najbardziej zaznaczył się na nim Alex Lukanyuk, który mimo zapowiedzi spokojnej jazdy i zbierania punktów do klasyfikacji ME, pierwszy przejazd odcinka testowego zakończył w rowie. Rosyjska Rakieta poślizgnęła się przy hamowaniu, wpadając w miękki rów i sprawiając, że kibice mogli się wykazać. Na szczęście zniszczenia były niewielkie i przed kwalifikacjami auto było już sprawne. Odcinek Wygrał Kopecky przed Gryazinem i Lukanyukiem, wśród naszych zawodników najlepszy okazał się Mikko Marczyk, zajmując w naprawdę świetnej stawce 7 miejsce, na 10 miejscu kwalifikacyjny zakończył Habaj walczący o mistrzostwo europy.

Etap pierwszy to prawdziwa batalia o zwycięstwo, czołowa trójka, czyli Kopecky, Lukyanuk, Gryazin postanowili chyba rozstrzygnąć wszystko już w sobotę, gdyż stanowczo to, jakie tempo narzucili, wprawiało w zadumę. Powiemy jedynie, tyle że po 5 odcinkach cała trójka mieściła się w 3 sekundach, a kolejni zawodnicy tracili do liderów ponad pół minuty. Tuż za nimi swoją walkę toczyli Filip Mares i Chris Ingram, którzy walczyli w kategorii juniorów, tu praktycznie zwycięstwo w kieszeni miał Czech Mares jednak by świętować, trzeba być na mecie a na Barum wszystko może się zdarzyć. Między tych dwóch zawodników próbował się wcisnąć Vaclav Pech, ten zawodnik u siebie jest naprawdę szybkii po, mimo że do juniorów już nie należy, to nie raz dał popalić młodzikom na odcinku.
Pierwszy dzień, to też to, z czego Barum jest znany, czyli kapcie i wypadki, niestety i tym razem ich nie brakowało. Chyba najpoważniejszy wypadek, ledwo przeżyła Włoska załoga Melegari Zelindo/Bonato Corrado. Ich Abarth 124 źle wpisał się w zakręt, by na kolejnym, z impetem wypaść, kilkukrotnie dachować i zatrzymać się na pobliskich drzewach. Obaj zawodnicy z poważnymi obrażeniami zostali przewiezieni do szpitala, na szczęście z ranami niezagrażającymi ich życiu.
Pod koniec pierwszej pętli z rywalizacją o czołowe miejsca pożegnał się Nikolay Gryazin który był zmuszony zmieniać koło na odcinku. Duża strata i spadek do drugiej dziesiątki niweczyła szanse na dobre miejsce. Pierwsza pętla nie była też szczęśliwą dla Mikołaja Marczyka który popełnił błąd i z impetem wbił się w rów, tam już pozostając. Druga część dnia układała się pod znakiem Czesko – Rosyjskiej walki, niestety i tym razem o wyniku zdecydował kapeć, który przytrafił się Lukynukowi.  Rosjanin postanowił kontynuować jazdę i to był poważny błąd. Jazdy bez jednej opony nie wytrzymał Citroen, w którym rozsypało się zawieszenie i do mety dnia pierwszego już nie dojechał. Ta sytuacja otwierała nadzieje dla Łukasza Habaja na odrobienie lub co bardziej prawdopodobne na nie stracenie cennych punktów potrzebnych do rywalizacji w ME. Łukasz również nie ustrzegł się błędu, który, choć wyglądał groźnie (rozbity bok auta po uderzeniu w drzewo) to biało – niebieska Fabia, kontynuowała zmagania na ostatnich sobotnich odcinkach.

Początek drugiego dnia rywalizacji wstrząsnęła informacja, że Łukasz Habaj nie powróci już do rywalizacji. Niestety podczas spotkania z drzewem uszkodzona została konstrukcja klatki i sędziowie nie dopuścili naszego zawodnika do dalszej rywalizacji.
Rywalizacja w rajdzie nieco opadła, Kopecky miał ponad minutę zapasu nad kolejnymi zawodnikami. Na dodatek Czeski zawodnik jechał jak z nut wiec tylko awaria lub wypadek mogły powstrzymać biało – zieloną Skodę od sukcesu. Na kolejnych miejscach podium toczyła się znacznie bardziej zacięta walka, wszystko za sprawą Filipa Maresa, który zaczął naciskać znajdującego się na drugim miejscu Chrisa Ingrama. Z odcinka na odcinek przewaga młodego Brytyjczyka malała, jak i szanse na zostanie najlepszym „juniorem” europy. Filip Mares już na pierwszym odcinku, ostatniej pętli dopiął swego, jednak Chris nie pozostał mu dłużny i na kolejnym przejeździe słynnej „Pinduli” odzyskał prowadzenie. Zatem o rywalizacji miał rozstrzygnąć ostatni odcinek, obaj zawodnicy spięli się w sobie i po dwóch dniach rywalizacji, na drugim miejscu, o zaledwie trzy dziesiąte sekundy lepszy okazał się Fili Mares, zostając jednocześnie Mistrzem europy Juniorów.

Smaku całej rywalizacji dodawała, wspaniała jazda Nikolaya Gryazina, zawodnik po stracie czasowej nie odpuszczał rywalizacji i „szedł jak przeciąg”. Wszystko to do momentu aż nie natrafił na OS „Pindula” który już niejednego szybkiego zawodnika nauczył pokory. Nie inaczej było i tym razem Rosjanin najpierw wyleciał z drogi a najprawdopodobniej z powodu tego, wyleciał z drogi po raz drugi, tym razem dosłownie rozrywając tył swej Fabii i dołączając do pokaźnej listy zniszczonych aut.

Jest takie stare piłkarskie powiedzenie „walczą wszyscy, ale wygrywają Niemcy”, na Rajdzie Barum powinno ono brzmieć, iż walczą wszyscy, a wygrywa Kopecky. To właśnie popularny „Kopejda” wraz z Pavlem Dreslerem po raz 8 z rzędu nie dał najmniejszych szans konkurencji. Czy ktoś pokona mistrza podczas 50 rocznicy Rajdu Barum? Dowiemy się za rok, a teraz zapraszamy na naprawdę obszerną relację zdjęciową w wykonaniu Rolanda Hanke.