Niech żyje Król!!!…. czyli Mikko bierze wszystko!!!

2019 09 08

Rajdowi Śląska towarzyszy w tym roku prawdziwa dawka historii i to zarówno tej dawnej, jak i tej pisanej całkiem na nowo.
Już raczymy wyjaśnić, w czym rzecz, otóż Rajd Śląski upamiętniał w tym roku 100-lecie powstań w naszym wspaniałym regionie.
Ten kawał naszej historii udowadnia, że tu na Śląsku ludzie potrafią być niezwykle waleczni, zwłaszcza gdy chodzi o naszą ojczyznę.
Nie bez przyczyny start do rajdu odbywał się z Mysłowickiego rynku, miejsca brutalnego spacyfikowania tłumu górników czekającego na wypłaty pod kopalnią.

Przejdźmy jednak do rajdu, a ten zapowiadał się naprawdę dobrze, gdyż jak co roku Śląsk był areną zmagań trzech cykli RSMP, HRSMP i RSMŚl.

Na liście startowej aż wrzało, gdyż po raz kolejny liczba aut R5 przekroczyła magiczną liczbę 10 a wśród ponad stu załóg, nie mogło zabraknąć takich nazwisk jak Marczyk, Kasperczyk, Wróbel, Kotarba, Płachytka, Lubiaka i wielu innych. Nie było więc na co narzekać, choć troszku zabrakło w stawce borykającego się z brakiem sponsora Marcina Słobodziana czy Jakuba Brzezińskiego w gr N. Na starcie zabrakło również Łukasza Byśkiniewicza, jednak zamiast niego w Hyundaiu I20 R5 mogliśmy zobaczyć jego pilota Zbyszka Cieślara pilotowanego przez Macieja Wisławskiego. Do sensacyjnych należały gościnne występy Dariusza Polońskiego w Abarthcie 124 i Łukasza Habaja w Fiacie Seicento Abarth.

Organizatorzy przyszykowali dla całej stawki zestaw naprawdę fajnych odcinków specjalnych położonych w okolicach Żor, Jastrzębia i Ochab.
Cieszy nas, że jak widać, wyciągnęli wnioski co do zeszłego roku i nie przesadzili z ilością zapętlonych odcinków. Oczywiście piątkowy wieczór rozpoczęły dwa miejskie odcinki w Mikołowie i pod stadionem w Chorzowie, natomiast w sobotę rywalizacja przeniosła się już na pełnoprawne odcinki specjalne. Tu oprócz tak znanych odcinków, jak Suszec, Ochaby (Kiczyce) czy Bzie (Jastrzębie) dołączył OS Warszowice, który do tej pory był znany jedynie zawodnikom drugiej ligi z Rajdu Mikołowskiego.

Rajd od mocnego uderzenia rozpoczął Mikołaj Marczyk, wygrywając pierwsze dwie piątkowe próby, tuż za nim uplasował się Maciej Lubiak, który nieoczekiwanie pokonał największego rywala Miko do tytułu Mistrza Polski, czyli Tomasza Kasperczyka. Poniżej podium znajdowała się rajdowa młodzież, Wróblewski, Kotarba, Płachytka i powracający po dzwonie ze Świdnickiego Zbyszek Gabryś.
Sobotni dzień od mocnego uderzenia zaczął Lubiak, zawodnik Hyundaia I20 R5 na pierwszym odcinku pokonał całą rajdową śmietankę a tuż za nim jeszcze większa niespodzianka, bo drugi czas uzyskał Sylwester Płachytka. Klasyfikacja jednak się nie zmieniła, a kolejne odcinki na swoje konto zaczął zagarniać Najpierw Kasperczyk, następnie Mikko, który ewidentnie pierwszy odcinek zaspał. Tu nie było żartów, wspomniana dwójka szybko zaczął jechać swoim tempem i szybko okazało się, że to oni będą rządzić i dzielić na tym rajdzie.

Z tyłu natomiast toczyła się prawdziwa batalia o najniższy stopień podium, przez pierwszą część rajdu okupowany przez Lubiaka. Ten jednak nie mógł czuć się pewnie podgryzany przez Płachytkę i Wróblewskiego, obaj na odcinku zapętlonym „Suszec” dopięli swego i to właśnie świetnie jadący Płachytka znalazł się na trzecim miejscu, tuż przed jadącym spokojnie, ale dobrym tempem Wróblewskim. Do końca rajdu w tym duecie nic już się nie zmienia i Płachytka w nowym dla siebie aucie i pierwszym sezonie w aucie R5 notuje życiowy wynik.

W czołówce było znacznie goręcej, Kasperczyk jak tygrys walczył o przedłużenie szans na walkę o tytuł Mistrza Kraju, sen o tej rywalizacji pryska, gdy niebieska Fiesta wypada z drogi. Strata jest jedynie czasowa, ale to właśnie ona decyduje o wyniku rajdu, w którym zwycięża Mikołaj Marczyk, zapisując się w kartach historii, jako najmłodszy Mistrz Polski.

Młodość zagościła również w klasie Open N, tu wygrał również niezwykle młody zawodnik Jakub Greguła w Subaru Impreza STI. Ten osiemnastolatek, który dopiero co odebrał swoje prawo jazdy, wyprzedził wiele znacznie bardziej doświadczonych rywali.

Nie inaczej można powiedzieć i zwycięzcy wśród aut napędzanych na jedną oś, stał się nim bowiem młody, ale dobrze znany Tomasz Zbroja.
Cały rajd jechał w swoim, zabójczym tempem i był tak dobry, że zajął ostatecznie 9 miejsce przed całą gr. N, pokonując również 2 auta klasy R5!
Rajd Śląska zapisał zatem w kartach historii kolejny wspaniały rozdział, wyłonił Mistrza Polski, ale przez to, stał się zalążkiem nowej tendencji w rajdach.
Miejmy nadzieję, powoli odchodzi czas starych wyjadaczy i mistrzów od lat powtarzanych odcinków. Nazwiska takie jak Marczyk, Brzeziński, Słobodzian, Zbroja, Wróblewski, czy Greguła pokazują, że w Polsce w końcu coś drgnęło i nie wystarczy już tylko dobre auto, a wynik sam się zrobi. Może jeszcze nie dziś, ale wśród tych nazwisk może objawić się talent pokroju Ogiera, Tanaka czy innych sław z najwyższej półki.
Czego sobie i wam drodzy czytelnicy serdecznie życzymy, teraz zapraszamy na kilka fotek naszego Fotografa Rolanda Hanke.